czwartek, 24 września 2015

Szeroki przykład na podstawie odpowiedzialności

Szeroki przykład na podstawie odpowiedzialności


Autor: Marek Mrowiec


Siódma część "Systemowego rozwoju Biznesu'


To już taka tradycja, że niezależnie od tego czy pomagam przeskakiwać na wyższy poziom rozwoju świetnie rozwiniętym biznesom handlowym, produkcyjnym czy usługowym, praktycznie zawsze na pierwszym spotkaniu ich właściciele skarżą się i proszą o podpowiedź w zakresie uporządkowania odpowiedzialności.

Jest to wspaniały przykład, pozwalający zobaczyć, jak kompleksowe są problemy rozrośniętych firm i jak głęboko są one zakorzenione – standardowe rozwiązania po prostu nie działają.

Dlatego zamiast klepać o ogólnych problemach, jakie pojawiły się przy rozwoju firmy, rozłóżmy na łopatki problem samej struktury organizacyjnej szybko rozwiniętej firmy na poziomie eksperta i niesamowitego guru :).

Zabijając przyczyny, a nie same objawy

Jak już pewnie wiesz – jeśli zapoznałeś się z poprzednimi materiałami – najważniejszym z powodów, dla których nie udaje się firmom uporządkować i skutecznie wyjść z etapu firmowego piekiełka na ścieżkę systemowego rozwoju biznesu, jest skupianie się na usuwaniu (o ile jest na to w ogóle czas) problemów na zasadzie leczenia objawów, a nie tworzeniu środowiska biznesowego, w którym większość tych problemów przestałaby istnieć.

Stąd dla przykładu – i to tylko od strony samego porządkowania odpowiedzialności w firmie – bierzemy pod lupę 3 najczęstsze problemy odnoszące się do pracowników.

Rozszyfrujmy skąd biorą się pierwsze trzy problemy, trapiące szybko rozwiniętą firmę naszego przykładowego przedsiębiorcy Adama:

  • szwankuje komunikacja w całej firmie, brak jest wygodnej organizacji informacji;
  • kompetencje są rozmyte (a nawet jak są opisane, to i tak nie działają);
  • decyzje zapadają chaotycznie i na ogół (nawet pierdółki) trafiają do właściciela;
  • brak przejrzystego ustandaryzowania, trudne wprowadzanie nowych osób;
  • niskie morale i brak motywacji.

Bierzemy lupę i lekarskie przyrządy i patrzymy na strukturę firmy – szukamy PRZYCZYN. Zobacz co się działo wraz z rozwojem biznesu – TU NIE CHODZI WCALE O PORZĄDEK.

Co widać z powierzchni

Na początku przypatrzmy się z POZIOMU POWIERZCHNI GÓRY LODOWEJ.

W momencie gdy firma rozrastała się bardzo szybko, pojawiali się dobierani na chybcika nowi ludzie i nowe stanowiska, tak więc naturalną koleją rzeczy, w oparciu o swoje doświadczenie, właściciel firmy podejmował taki kroki:

  • osoby, które kiedyś były zwykłymi pracownikami, dostawały stanowiska kierownicze – przecież trzeba było mieć osoby zaufane, które już coś wiedziały;
  • zarządzający niższego szczebla – typu brygadzista, kierownik magazyny itp. – wyszli z pierwszej linii;
  • zakresy obowiązków przypisały się tak naprawdę do konkretnych nazwisk (a stanowiska zostały do nich naciągnięte) i były bardzo mocno rozszerzone i pomieszane – przecież rodziły się wtedy, kiedy firma była mała i poszczególni ludzie zajmowali się dość szeroką działką (do dziś np. dyrektor handlowy jeździ po długopisy);
  • nowe stanowiska powstawały w pośpiechu, a osoby, które na nie wchodziły, często były niedopasowane i nie miały jasno sprecyzowanych obszarów odpowiedzialności;
  • żeby to uprościć, właściciel odruchowo wprowadzał nowe schematy organizacyjne, modyfikował je… a jednak nie przynosiło to żadnej widocznej poprawy – tak jakby w ogóle nie miało to przełożenia na rzeczywistość.

Hmmm… Zaczynasz coś już widzieć? A tu znów niespodzianka – bo to dopiero zasłona dymna i pierwsza warstwa, za którą kryją się prawdziwe przyczyny. Wchodzimy na poziom eksperta :).

Drugie dno

1) Przyjrzyjmy się osobom, które z automatu zostały kierownikami:

  • ludzie ci – często kiedyś bardzo zadowoleni z swojej pracy – są często bardzo niezadowoleni wewnętrznie z odpowiedzialności jaka na nich spadła; zatrudniali się przecież po to, żeby robić coś innego, a nie kierować na siłę innymi,
  • ich awanse często też skończyły się po prostu na dopisaniu czegoś na schemacie, czyniąc ich kierownikami na papierze, którzy wykonują i tak to samo co ich podwładni – tylko zbierając dodatkowe cięgi, gdy coś nie wyjdzie (stąd często gonią resztkami sił),
  • brakło też przekazania im większych mocy decyzyjnych i jasnego ustalenia za co konkretnie odpowiadają – by mogli się z tego jasno rozliczać.

2) Idąc w dół hierarchii, jeszcze mocniej dotykamy tematu problematycznego: są to kierownicy niskiego szczebla:

  • na ogół brygadziści czy starsi handlowcy to w większości ludzie wyciągnięci z czystej realizacji usługi – nauczeni byli zawsze chodzić z każdym problemem do swojego przełożonego zamiast załatwiać go miedzy sobą, dlatego teraz też ze wszystkim chodzą do swoich przełożonych zamiast podejmować decyzje i komunikować się z innymi na swoim poziomie,
  • ponieważ jednak ich bezpośrednim przełożonym jest człowiek ze sztucznie nadaną odpowiedzialnością, idą ze swoimi sprawami jeszcze wyżej, często kończąc swoją podróż w biurze zawalonego drobnostkami właściciela – w ten sposób rodzi się dalsza centralizacja decyzji.

Marek Mrowiec - ekspert optymalizacji i porządkowania biznesu, wdrożeniowiec ISO 9001 www.SystemowyRozwojBiznesu.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Stan Tyłkochronu

Stan Tyłkochronu


Autor: Marek Mrowiec


Szósta część "Systemowego Rozwoju Biznesu'


Stan Systemowego Rozwoju Biznesu jest wspaniały – zgodzisz się ze mną, prawda? Tutaj mamy jasność. Zgodzisz się też, że wszystko co wspaniałe wymaga choć odrobiny pielęgnacji – nawet Ferrari 458 czasami musi trafić na przegląd lub do ręcznej myjni. A właśnie zaniedbania mogą wybić Cię ze stanu firmy idealnej, szczególnie te związane z nadgorliwością.

Ludzie boją się ryzyka i jak coś się sprawdza, to to powielają – często nadgorliwie wybierając zbytnie bezpieczeństwo zamiast nutki ryzyka i kreatywności, koniecznych w biznesie. Tak też dzieje się w etapie Tyłkochronu.

Z rozleniwienia schodzisz powoli w dół, ponieważ bezpieczeństwo i formularze stają się ważniejsze od rozwoju firmy – możesz to zobaczyć w bankach i wielkich instytucjach. Oczywiście jest droga powrotu.

Podsumowanie

Teraz na szybko podsumowanie, które wykorzystamy do kwadratu dobrze, bo dodatkowo udzielimy odpowiedzi na pytanie, co ma ISO 9001 do każdego etapu i na czym się skupić.

Chcę, byś raz jeszcze przyjrzał się temu wykresowi – i zastanowił się, gdzie jesteś.

A na koniec już całkiem luźno – nie chcę doradzać Ci w kilkunastu sekundach co zrobić. Bardziej na luzie powiem Ci tylko, co bym zrobił w każdej z tych sytuacji…

Hurra! Wspaniale – rób co robisz, baw się, o to teraz chodzi. Etapów rozwoju nie przeskoczysz. Pytasz co robić? – otóż masz do wyboru dwie drogi:

  • Dość mocno można zniwelować to wahnięcie, skupiając się już teraz szczególnie na sprawnym systemie zbierania informacji – tego w późniejszych etapach może brakować – na jaśniejszym dzieleniu i spisywaniu obszarów odpowiedzialności oraz na zbieraniu wiedzy o Klientach i o pracownikach.
  • Jeśli nie masz ambicji być wielką firmą – super! Małe firmy rodzinne są super – i jeśli nie chcesz rozwijać swojej, nie musisz się w to pakować. To Ty decydujesz kim chcesz być, skupiaj się więc głównie na marketingu, by zbierać najbardziej dochodowe zlecenia i umacniać niszę. Automatyzacja i procedury też się przydadzą, by zyskać więcej wolnego czasu.

Padały tu pytania o ISO 9001 – norma jest OK, tylko że ISO 9001 to norma bardzo uniwersalna, mówiąca co robić, a nie jak to robić, dlatego bardzo dużo zależy od człowieka, który ją wprowadza. W rękach bardzo dobrego konsultanta nastawionego na biznes – a o taką pozycję osobiście walczyłem przez ostatnie lata – może Ci pomóc ogarnąć tę informacyjną zabawkę. W kiepskich rękach – poprzeszkadza i narobi kosztów.

Gratuluję – bo naprawdę potrzeba było ogromnej determinacji, by tu dojść. Nawet gdy jesteś niezadowolony, uśmiechnij się, bo jest wyjście z tej sytuacji.

Potrzeba Ci kompleksowego systemu, który tę granicę przesunie o wiele dalej – sprawnie wyginając linię komplikacji w dół.

To nie opisanie, a wyczyszczenie firmy, tak, by stworzyć mechanizm, który działa metodą Systemowego Rozwoju Biznesu, stworzy fundamenty pod sprawne zarządzanie, rozwiązanie problemów organizacyjnych firmy i jej optymalizację – potem wystarczy utrwalenie ich za pomocą przydatnych narzędzi zgodnych z ISO 9001.

A tak nawiasem mówiąc, to życzę Ci stanu Systemowego Rozwoju Biznesu – zasługujesz na taki styl życia.


Marek Mrowiec - ekspert optymalizacji i porządkowania biznesu, wdrożeniowiec ISO 9001 www.SystemowyRozwojBiznesu.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

SRB – biznesowy raj – czy Mount Everest jak kto woli

SRB – biznesowy raj – czy Mount Everest jak kto woli


Autor: Marek Mrowiec


Piąta część "Systemowego Rozwoju Biznesu"


No właśnie! Mamy tutaj wykres, na którym znalazłeś powody porażki – dlaczego nie wyszło tak, jak powinno i firma się rozbija. Sytuacja wydaje się bez wyjścia. Tak też poniekąd jest – nie da się starymi metodami jej przeskoczyć…

Jak widzisz, by tutaj dojść, potrzebna jest zmiana punktu widzenia – zamiast zarządzenia wewnątrz – z funkcji dyrektora operacyjnego, jakim byłeś (a zapewne jeszcze i prezes zarządu siedział w Twojej głowie), powoli masz teraz zająć się systemem rozwoju i odwrócić pewną tendencję.

Przedstawiam Ci jedyną i unikatową na skalę światową metodę wdrożeń ISO 9001, z naciskiem na uporządkowanie i rozwój małych firm.

A teraz wyobraź sobie swoją firmę pracującą jak automat – czujesz ten rytm? Właściwi ludzie na właściwych miejscach wykonują co do nich należy. Wszystkie informacje są pod ręką, a Twoje usługi i produkty są powtarzalne i odpowiedniej jakości. Ty wyznaczasz kierunek, w którym firma ma się rozwijać, a jednocześnie masz więcej czasu dla siebie, rodziny i możesz spełniać odkładane dotąd marzenia…

Sam też masz poczucie złapania równowagi – wszyscy dają z siebie 100% możliwości, a stworzony system pilnuje, by nie przestrzelili.

Dalej – usystematyzowanie firmy, a w szczególności zbierane kluczowe informacje pozwalają pozbyć się stresu bycia trzymanym w garści przez pojedynczych pracowników, masz też poczucie, że cała wiedza zostaje w Twojej firmie i rozwija jej wartość.

Przeniesienie na wyższy poziom zarządzania:

A teraz wyobraź sobie, jakby to było:

• Rano przyjeżdżasz do swojej idealnej firmy.

• Twoi pracownicy, w wypracowanym i dynamicznym rytmie codziennie szybko i bezbłędnie wykonują powierzone im zadania.

•Jest zapewniona jakość, kończą się Twoje problemy z reklamacjami i czujesz jak firma odbija się do góry.

•Decyzje zapadają tam, gdzie potrzeba, problemy ucina się w zarodku, a Ty sterujesz, decydując, dokąd okręt ma płynąć – koniec obaw przed zatonięciem.

• System firmy jest replikowany, przejrzysty i właściwie opisany – a Ty jesteś spokojny, bo wiesz, że Twoje dzieło jest kompletne, łatwe w udoskonalaniu i niezależne od szantażu pracowników.

Pracujesz z Klientami, z którymi chcesz pracować i którym najlepiej możesz pomagać – informacja o tym idzie dalej w rynek.

…W końcu najważniejsze – jesteś już wolnym człowiekiem: tak poukładałeś biznes, że zajmujesz się tylko tym, co najbardziej lubisz, możesz poświecić czas na hobby, działalność charytatywną czy zarządzanie.

Wszystkiemu towarzyszy stabilność, zrozumienie, masz pod ręką najważniejsze informacje – dzięki którym w razie czego mógłbyś zareagować.

Piękne? Owszem. Możliwe do spełnienia? Również.

Istnieje oklepane, znane wszystkim i do bólu prawdziwe stwierdzenie, że rolą kierownictwa jest usprawnianie procesów. Wiadomo, że aż 85% problemów powstaje w systemie.

Tymczasem rozwiązaniem problemów rozwijających się firm jest wzniesienie się z poziomu, gdzie otaczają nas problemy, procedury i stanowiska, aż z góry zobaczymy firmę jako maszynę składającą się z wielu kół zębatych.

Gdy widzimy ten mechanizm, naszą rolą jest takie poukładanie go – wprowadzając odpowiednią liczbę procesów i wspomagających narzędzi – by działał dobrze, bez problemu stawiając czoło kompleksowości, jaką osiągnął. Biznes ma być jak automatyczna maszynka do zarabiania, a właściciel zamiast być najciężej pracującą osobą w środku chaosu, z zewnątrz w spokoju steruje rozwojem swojego biznesu.

To harmonia ludzi i systemu – pracownicy prowadzeni za rękę tam, gdzie trzeba, bez stresu robią to, co potrafią najlepiej, tak że nawet nie wiedzą, że pracują w systemie, ciągnąc go w stronę spełnienia wizji właściciela.

O tym jak do tego dojść i na czym to polega będziemy mówić w kolejnej części– gdzie pokażę Ci, jak osiągać taki stan.

Teraz jeszcze tylko jeden element – ostrzeżenie…


Marek Mrowiec - ekspert optymalizacji i porządkowania biznesu, wdrożeniowiec ISO 9001 www.SystemowyRozwojBiznesu.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Piekiełko Sp. z o.o.

Piekiełko Sp. z o.o.


Autor: Marek Mrowiec


Czwarta część "Systemowego Rozwoju Biznesu"


Duże reklamacje, poślizgi, wpadki jakościowe, zagubienia po raz pierwszy, drugi, nasty… Trudno po raz pięćdziesiąty z rzędu powiedzieć – „każdemu się może zdarzyć”.

Przychód rośnie już o wiele wolniej niż w latach trzepania kapuchy, za to koszty firmy skaczą błyskawicznie, tak samo jak kolejka pracowników do biura przemęczonego właściciela, a każdy z tysiącem małych spraw do załatwienia.

Z przypadku zaczyna się wyłaniać coraz to bardziej wyraźny, doskwierający i zjadający biznes od środka problem…

No i to najgorsze, straszne uczucie, że gdy właściciel choć troszkę odpuści, wyjedzie na wakacje, gdy sobie daruje nieco wysiłku – to wszystko się stoczy w dół i zniknie… Tkwi więc w samym centrum zamieszania, ciągnąc ze wszystkich sił biznes do przodu, pracując non stop i będąc w nim alfą i omegą.

Zamiast początkowych marzeń o wolności finansowej i radości z tworzenia – frustracja, brak czasu, notoryczne przepracowanie (gorsze niż na etacie) i co najgorsze zajmowanie się tym, czego nie lubisz – drobnostkami niewnoszącymi wartości.

  • Szwankuje komunikacja w całej firmie.
  • Coraz mniejszy zysk, przy wyższych lub tych samych obrotach, coraz to większe problemy z płynnością.
  • Totalne zamieszanie, zamęt, pomieszane stanowiska, trudności wprowadzania czegokolwiek nowego.
  • Coraz to więcej reklamacji oraz palących opóźnień.
  • Dużo narzekających klientów – część z nich odchodzi, dokładając do ognistego, piekielnego pieca.
  • Informacje są totalnie porozrzucane i trudno dostępne w codziennym funkcjonowaniu.
  • Obszary odpowiedzialności pracowników całkowicie się rozmydliły, a nawet dramatyczne próby ich opisania na nic się nie zdają.
  • Brak przejrzystego standaryzowania i kontroli – ludzie trudno się wdrażają, pojawiły się problemy z utrzymaniem jakości.
  • Wypalające zamieszanie, ciągły w stres w każdym miejscu i poczucie wszechogarniającego kryzysu.

Może zabrzmi to sarkastycznie, jednak naturalne sposoby myślenia właściciela nie robią nic poza dokładaniem do piekielnego pieca J:

  • Zwiększa się nakłady na przypadkowy marketing – więcej przypadkowych Klientów, więcej dziwnych zleceń = więcej zamieszania – linia wykresu bije do góry.
  • By to ogarniać, zatrudnia się więcej ludzi, kupuje więcej programów, może wdraża jakieś ISO 9001 czy coś w tym stylu.
  • Nowo utworzone dodatkowe stanowiska administracyjno-wspomagające nie mają mocy sprawczej i powiększają kolejkę do gabinetu prezesa.

Objawy te występują w zależności od wielu czynników, najczęściej gdzieś w przedziale 25–50 zatrudnionych, przy czym podany tu miernik (wielkość zatrudnienia) jest dodany na siłę – bo liczy się więcej czynników.

Zmiana mentalnego podejścia:

A teraz, by w ogóle przejść przez kładkę w kierunku szczytu biznesowych marzeń, po pierwsze – potrzebujesz procesu – który stworzy nowy punkt widzenia – ale o tym w kolejnej części.

Musisz zdać sobie sprawę z kilku faktów:

  1. To nie Twoja wina!

To oczywiste, lecz w Polsce zupełnie nieznane: jeśli rozwijasz biznes, w pewnym momencie staje się on na tyle rozbudowany, skomplikowany – powiedziałbym: kompleksowy – że potrzebuje odpowiednich systemów i procesów, by stawić czoło problemowi utrzymania codziennej jakości, szybkości i spokojnego rozwoju.

To jest naturalny proces i stan na drodze każdej firmy, a że jest to wiedza tajemna, na ogół jest to też ostatni etap tychże biznesów, bo ich właściciele do końca swoich dni w stresie i gonitwie rozwiązują codziennie tysiące problemów… Ale Ty już o tym wiesz i zasługujesz na to, by Twój biznes sprawnie działał i rósł w siłę, kiedy Ty cieszysz się większą ilością wolnego czasu.

  1. Wspomniałem już o dokładaniu ludzi, ISO 9001, programów – co podkłada tylko paliwo do piekielnego pieca. By to zrozumieć – dwa porównania.

Przykład górski – kiedyś popatrzyłem na ten wykres i ujrzałem na nim góry, stąd też pomysł z kolejką. Teraz przypatrzmy się wykresowi:

Wstajesz zza biurka i dojeżdżasz w niskie góry – wchodzisz na szlak (czyli przełamujesz pierwsze najgorsze momenty firmy). Spacerujesz po szlakach i szybko dochodzisz w coraz to wyższe partie polskich gór, zakładasz ciuchy z jakieś outdoorowej znanej firmy, z dziesiątkami membran i czujesz się super – wydaje Ci się, że możesz dotrzeć wszędzie (wielkie hurra). Jedziesz w Tatry i zaczynasz zdobywać szczyty, ale okazało się, że zmieniły się warunki – to już nie byle jakie trasy, a nagie skały, łańcuchy, ścianki, zmienny klimat… Z każdym metrem wyżej zaczyna być ciężej i ciężej. 2400, 2500 metrów… droga idzie Ci jak krew z nosa – a do zdobycia masz cztero-, pięcio- i ośmiotysięczniki. Czy dokupując nową goretexową kurtkę i kieszonkowy GPS dotrzesz na biznesowy Mount Everest? A może przypadkiem to nie ma już prawie nic wspólnego z dreptaniem po spacerowych szlakach?

Drugi przykład motoryzacyjny – bardziej go lubię, bo jestem maniakiem samochodów.

Kupujesz na początku swojej biznesowej drogi dobre (w dniu zakupu) auto kompaktowe… Sytuacja się zaostrza – bo trzeba non stop śmigać coraz szybciej, i już nie w lokalnych warunkach, a coraz dalej i mocniej… Wybierasz się na zawody regionalne i tu coś z tą frajdą nie tak… Po prostu tragedia. Kupujesz więc nowe koła, lepsze hamulce, lepsze gumy… Znów jest lepiej. Jednego wyprzedzisz. Znowu drugi Ci daje w kość… Ale potem jest rajd z konkurencją, coraz większe stawki, coraz wyższe prędkości… A tam nagle brakuje mocy. No to dokładamy turbo… iC… kute tłoki… spojlery. Poszło 500 000 tysięcy złotych na udoskonalenie, a na torze wyścigowym klapa – bo już dawno przekroczyłeś potencjał tego, co w danej budzie można osiągnąć. A przy okazji… stworzyłeś potwora, którym już nie da się na co dzień normalnie i sprawnie jeździć… zamiast już dawno zmienić sam rdzeń kupując po prostu masakrycznie szybkie i wygodne grand tuourismo.

Tak samo jest z Twoją firmą. Systemy motywacyjne, CRM-y, nowe oprogramowanie, szkolenia handlowców, nowe stanowiska. Brak widocznego potencjału – przepychasz tę linię o tyle, ale gigantycznym nakładem. A tymczasem…

Zamiast spędzać 10 lat jako himalaista, walcząc o zdobycie Everestu, zamiast wydawać dziesiątki tysięcy złotych na usportowienie auta możesz…

…zmienić filozofię myślenia. Zamiast na rozwiązywanie problemów, zwrócić uwagę na zbudowanie takiego systemu, w którym tych problemów nie ma.

Skorzystaj z kolejki, jaką Ci oferujemy, zbudowanej z odkryć tych wszystkich, którzy przeszli już po tych Himalajach – ja w każdym razie jestem leniwy…

…Ewentualnie za o wiele mniejsze pieniądze niż zrobienie pseudorajdówki możesz mieć samochód, który na torze wyprzedzi 99% drogowego planktonu, a przy tym mało pali, w komfortowych warunkach pozwoli Ci się cieszyć z jazdy i zabierze Cię, gdzie chcesz… wiem, że to możliwe – co tydzień robię takim kilkaset kilometrów, pomagając klientom na południu kraju. A parę samochodów z najwyższej półki cenowej już objechałem…

Tak naprawdę w tym momencie to porównanie ma jedną wadę – świadczyłoby o tym, że dochodzenie do stanu SRB ma podłoże ambicjonalne. Hmm… Gdyby nie było gotowej drogi, może i miałoby to sens. Ale co byś powiedział, gdyby na lodowiec w Alpach ktoś szedł z nartami na plecach – gdy nad nim jedzie ogrzewana gondola? Że jest ambitny? ;) Ja doradziłbym Ci, że liczy się cel, by sobie leżeć w słoneczku tam u góry (moje foto na nartach z Austrii) i popijać piwko, gdy Twoja firma na Ciebie pracuje.

Tak więc masz 3 opcje:

  • walczyć, by za cenę potu i krwi przeciskać linię na wykresie do góry – może uda Ci się wbić w te parę procent?
  • spróbować zawrócić… no, ale trudno tak sobie odpuścić i likwidować własne osiągnięcia;
  • zaimplementować metodę SRB i zmienić podejście do prowadzenia biznesu.

Marek Mrowiec - ekspert optymalizacji i porządkowania biznesu, wdrożeniowiec ISO 9001 www.SystemowyRozwojBiznesu.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Szkolenia dla pracowników działów Human Resources

Szkolenia dla pracowników działów Human Resources


Autor: Karolina Retryl


Pojęcie zasobów ludzkich (ang. human resources, HR) ma tak naprawdę dwa znaczenia. Pierwsze z nich, mniej popularne, związane jest z naukami społecznymi i klasyczną szkołą ekonomii i oznacza pracę jako jeden z trzech elementów produkcji.


Bardziej powszechne jest natomiast znaczenie drugie, należące do dziedziny zarządzania przedsiębiorstwem i odnoszące się do działu i pracowników firmy, którzy zajmują się polityką personalną przedsiębiorstwa, a więc prowadzą rekrutację, szkolenia, motywują oraz zwalniają pracowników.

Działy HR oraz pracownicy zajmują się dziś coraz częściej również kompleksową obsługą kadrowo-płacową pracowników. Sporządzają umowy o pracę, prowadzą dokumentację personalną oraz dotyczącą przebiegu zatrudnienia, naliczają wynagrodzenia i są łącznikiem między firmą a instytucjami takimi, jak ZUS, US, GUS, PFRON. Współpracują też z pozostałymi działami firmy.

Szkolenia dla pracowników HR

Aby dział HR funkcjonował skutecznie i poprawiał wyniki firmy, powinna ona zainwestować w szkolenia podnoszące poziom kompetencji pracowników. Na naszym rynku dostępne są profesjonalne szkolenia w formie interaktywnych warsztatów, prowadzone w małych grupach. Dzięki temu uczestnicy bardziej angażują się w zdobywanie nowych doświadczeń. Poniżej przedstawiamy przykładowe szkolenia, jakie oferuje Academy Of Business.

Rekrutacja i selekcja pracowników

Szkolenie to jest skierowane przede wszystkim do specjalistów i menedżerów, którzy zajmują się realizacją rekrutacji. Podczas kursu zdobędą oni między innymi umiejętności związane ze sporządzaniem profilu stanowiska oraz wiedzę o źródłach i sposobach pozyskiwania odpowiednich kandydatów do pracy. Nauczą się również przeprowadzać rozmowy kwalifikacyjne i dokonywać selekcji na ich podstawie.

Rekrutacja w oparciu o kompetencje

Jest to szkolenie, które pozwoli menedżerom i specjalistom HR zdobyć niezbędna w procesie rekrutacji wiedzę opartą o definicje i przykłady kompetencji. Podczas kursu zetkną się z konkretnymi przykładami dotyczącymi różnych stanowisk i wezmą udział w symulacjach procesów rekrutacyjnych. Poznają oni również sposoby raportowania oraz narzędzia, jakie stosuje się podczas badania kompetencji. Ponadto kursanci nabywają też zdolności poprawnej oceny siebie samych, jako rekrutujących.

Wywiad kompetencyjny jako skuteczne narzędzie rekrutacji i selekcji

Podczas tego szkolenia uczestnicy będą mogli usystematyzować swoja wiedzę dotyczącą różnych rodzajów wywiadu rekrutacyjnego, dzięki czemu przeprowadzane przez nich w przyszłości procesy rekrutacyjne będą efektywniejsze. Ponadto szkolenie umożliwi kursantom udoskonalenie własnej umiejętności obserwacji oraz oceny kompetencji zawodowych kandydatów do pracy, co pozwoli sprawniej i skuteczniej przeprowadzać rekrutację.

Ocena okresowa pracownika

To szkolenie prowadzone jest z myślą o menedżerach i specjalistach, którzy dokonują okresowych ocen pracowników. Dzięki praktycznym warsztatom poszerzą oni swoją wiedzę na temat oceny pracowniczej. Nauczą się we właściwy sposób prowadzić rozmowę oceniającą pracownika, jak i radzić sobie z trudnymi sytuacjami, jakie mogą mieć miejsce podczas tego typu rozmowy. Umożliwi im to przeprowadzanie rozmów korzystnych zarówno dla firmy jak i dla pracowników.


Artykuł napisany na podstawie treści zamieszczonych na stronie http://www.academyofbusiness.pl/pl/szkolenia/kategoria/hr-partnerem-dla-biznesu,7/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak zostać tłumaczem?

Jak zostać tłumaczem?


Autor: Natalia Kwiatkowska


Jak zacząć pracę tłumacza? To pytanie często zadają sobie osoby uczące się któregoś z języków obcych, bądź planujące rozpoczęcie nauki.


Pierwsza i najważniejsza uwaga jest taka. Tłumacz nie jest zawodem, do którego dostęp jest prawnie reglamentowany. Zatem wykonywać może go każdy, kto jest w stanie sprzedać innym swe umiejętności, a więc przekonać, że potrafi dobrze tłumaczyć teksty z danego języka obcego. Nie potrzeba do tego żadnego papierka uczelni czy certyfikaty jakiejś instytucji. Liczy się praktyka.

Natomiast inną sprawą jest to, że języka gdzieś trzeba się nauczyć. Oczywiście można to robić na własną rękę, ale jest to wyzwanie dość karkołomne. Dla tych więc, którym marzy się kariera tłumacza najrozsądniejszym wyborem wydają się studia filologiczne. To ścieżka standardowa, ale nie jedyna. Coraz więcej na rynku szkół językowych, które oferują lekcje często na wyśmienitym poziomie. Nie najgorszym rozwiązaniem jest także czasowy wyjazd za granicę, gdzie wyszlifujemy język w błyskawicznym tempie, poniekąd dlatego, że będziemy zmuszeni posługiwać się nim w codziennych interakcjach.

Tłumacz przysięgły a tłumacz „samozwańczy”

Tłumacz przysięgły jest specyficznym rodzajem tłumacza, który posiada kwalifikacje potwierdzone formalnymi uprawnieniami. Uprawnienia te pozwalają mu wykonywać określone prace, które dla zwykłych tłumaczy ze względów formalnych właśnie są zamknięte. By uzyskać status tłumacza przysięgłego należy zdać egzamin, który przeprowadzany jest w ministerstwie. Przystąpienie do niego możliwe jest tylko dla osób, które legitymują się wyższym wykształceniem magisterskim, mają pełną zdolność do czynności prawnych, nie były karane za przestępstwo umyślne, skarbowe lub przeciwko bezpieczeństwu obrotu gospodarczego. Nienajgorszym przygotowaniem do trudnego bądź co bądź egzaminu na tłumacza przysięgłego są studia podyplomowe, pozwalające poszerzyć specjalistyczne słownictwo oraz udoskonalić warsztat, tak by egzamin w ministerstwie nie okazał się przykrym doświadczeniem w rodzaju "ile ja jeszcze muszę się nauczyć".

Tłumacz przysięgły jest osobą zaufania publicznego. Może wykonywać tłumaczenia, gdzie stopień odpowiedzialności za słowo jest bardzo duży. Dotyczy to wielu dokumentów procesowych czy urzędowych. Z usług tłumaczy przysięgłych korzystają między innymi organy państwa, takie jak sądy, prokuratura czy policja.


tłumaczenia angielski

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wielkie Hurra! Czyli, trzepanie kasiory!

Wielkie Hurra! Czyli, trzepanie kasiory!


Autor: Marek Mrowiec


Trzecia część "Systemowego Rozwoju Biznesu'


Logiczne, proste – tutaj moje odczucia pokryły się z tymi z odkrytymi w USA.

Cóż innego – mała firma się sprawdziła. Wstrzeliwujesz się w niszę, przetrzymujesz pierwsze okresy, jest wytrwałość, dobre decyzje i fruuuuu… Firma zaczyna się rozwijać jak rakieta. Wszystko idzie sprawnie, masz super zgrany zespół kilku osób, wszyscy rozumieją się bez słów, jesteś w centrum wszystkiego, wiesz o wszystkim, sprawy załatwia się bez dokumentów, panuje fajna atmosfera tego, że coś wychodzi – bo na ogół się udaje, a drobne niedociągnięcia szybko się usuwa.

W sumie cały biznes ogarniasz w myślach Ty i może kilku kluczowych pracowników… Do tego na ogół prosta księgowość i podliczanie zysku na zasadzie tego, co ma się na koncie. Jesteś też oczywiście zabiegany – czasu brak, ale masz nowe auto średniej klasy w leasingu, bajery w domu, wakacje dwa razy w roku w fajnych hotelach – mówisz OK, warto płacić taką cenę drobnej nerwówki i pracy czasem nawet po 24h na dobę za tę satysfakcję i przede wszystkim fajną kasę.

Wraz z rozwojem obrotów firma staje się naturalnie coraz to bardziej i bardziej rozbudowana.

Nadal wszystko idzie dobrze: kolejne pozytywnie zrealizowane zlecenie, kolejny kontrakt, kolejne przeskoczone progi obrotów… A co się dzieje w tle, gdy wszystko rośnie?

Super twórcza atmosfera i skupienie się na powiększaniu sprzedaży wykluczają dłuższe zastanowienie. Trzeba myśleć o dniu obecnym – terminy, nowe pomysły, duże zlecenia. Na szybko pojawiają się nowi ludzie, nowe stanowiska, całe działy, programy wspomagające i kolejne inwestycje.

  • ludzie, nawet całe działy.
  • Nowe stanowiska (wszystko NA SZYBKO, NA JUŻ).
  • Obroty, przy których zwracasz na siebie uwagę konkurencji.
  • Spadek wydajności z niedopilnowania (pierwsze trzaski na wykresie).
  • Brak jasnego podziału obowiązków i narastające konflikty.
  • Pierwsze wpadki jakościowe, pierwsze pomyłki podczas rozrastania.
  • Kupujemy program wspomagający (na chybcika, trzaski).
  • Szybkie inwestycje w maszyny, hale, infrastrukturę…
  • …nagle się budzisz z ręką w nocniku – okazuje się, że całe to eldorado zaprowadziło Cię w zupełnie inne miejsce niż chciałeś.

Na ogół właściciel sam mówi, że to tylko przejściowe, prowizoryczne rozwiązania, które później się udoskonali – jednak owo „później” z braku czasu nigdy nie nadchodzi. Przecież trzeba skupiać się na bieżących, palących sprawach…

Tak mijają kolejne lata rozwoju, a ambitnie kierowana (kiedyś) mała firemka z biegiem czasu staje się rozbudowaną organizacją. To, co działało i było dobre parę lat wcześniej, nie zdaje egzaminu, gdy trzeba stawić czoło wyzwaniom i zapewnić jakość kompleksowości, jaką osiągnął biznes.

No i chcesz też zmienić swoje A4 kombi na X5, bo obroty poszły w górę cztery razy od czasu ostatniej wymiany auta, a tu tymczasem… O! Na rachunku po opłaceniu wszystkich faktur kosztowych jest jakoś pusto – zyski się jakoś rozpłynęły.

Dla pokazania naszego odkrycia narysujmy teraz wykres: oś X przedstawia miarę rozwoju obrotów firmy, oś Y wiąże rozwój z problemami, jakie powstają w organizacji.

Popatrz tutaj, na wykres. Co się stało? Mało ludzi, mały obrót, mało problemów. I tu jest wesoło – bo jest wzrost, a nie ma problemów.

…Coraz więcej ludzi, projektów, zmian, obowiązków – zarządzający wciąż ten sam, podejście do zarządzania takie samo, decyzje wynikają z przypadków, gorszy kontakt z Klientami. Rośnie liniowo sprzedaż, organizacja i problemy rosną logarytmicznie…

(Ściana ----> nie przeskoczysz jej, bo nakłady w tym miejscu są już tak wypalające dla Ciebie i pracowników, że każda próba przebicia tego pułapu wiąże się z drogą przez krew, pot i łzy). No i…

…tu się zatrzymuje 90% firm. Tak właśnie dotarliśmy do etapu drugiego – czyli Piekiełka Sp. z o.o.


Marek Mrowiec - ekspert optymalizacji i porządkowania biznesu, wdrożeniowiec ISO 9001 www.SystemowyRozwojBiznesu.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Na jakim z tych 4 etapów jest Twoja firma?

Na jakim z tych 4 etapów jest Twoja firma ?


Autor: Marek Mrowiec


Druga część "Systemowego Rozwoju Biznesu"


Dziś dołączysz do elitarnej grupy przedsiębiorców i wreszcie zrozumiesz na czym polega tak naprawdę sekret sukcesu rozwiniętej organizacji:

  • Samodzielnie zdiagnozujesz, na którym etapie znajduje się Twój biznes.
  • Już zawsze będziesz wiedział, jakie są objawy, plusy i pułapki każdego z tych etapów i co można zrobić, by polepszyć sytuację, a co zakończy się klapą – najszybszy przewodnik w historii.
  • Czym jest Mount Everest każdego właściciela firmy? Jak sprawić, żeby dynamiczna spółka pracowała na Ciebie, leżącego na Hawajach z laptopem? I czy w biznesie istnieje kolejka linowa?
  • Na czym warto się skupić w tym momencie i co może, a czego nie jest w stanie zrobić ISO 9001; systemy ERP oraz inne narzędzia do usprawniania zarządzania.

O etapach rozwoju firmy - wprowadzenie

Jak pamiętasz, w poprzednim materiale opowiadającym historię Adama pojawił się pewien tajemniczy wykres naturalnych etapów rozwoju każdej organizacji – który wzbudził tyle pytań i taką ciekawość, że doprowadził do powstania tego bonusowego materiału.

Krótko mówiąc – Twoja przedsiębiorcza intuicja zadziałała idealnie, podpowiadając Ci klucz do ogromnych możliwości, jakie daje zrozumienie sekretnego wykresu rozwoju biznesu, jaki w bólach rodził się u mnie przez ostatnie lata walki o stabilny sukces moich wspaniałych Klientów, którym pomagałem rozwijać biznesy – i których z tego miejsca serdecznie pozdrawiam.

Przed przejściem do omówienia etapów i nawiązując do słowa „sukces”, trzy bardzo ważne podpowiedzi, które otworzą Ci oczy jeszcze szerzej, a odnoszące się do wykresu i pytań, jakie pojawiły się po ostatnim wideo [zoom linia i szczyt SRB]:

  1. Linia rozwoju – oś Y (bo na dole, jak wiadomo, mamy czas). Pytaliście, co przez nią rozumiem i czy oznacza ona obrót, zatrudnienie czy coś zupełnie innego – świetnie, że padło takie pytanie. Otóż niezwykle ważne jest, by sobie zdać sprawę, że rozwój, a szczególnie sukces w systemowym rozwoju biznesu, to nie tylko duże zyski lub zyski i obroty jednocześnie – w zależności co jest Twoim celem – ale też:
    1. poczucie spełnienia i sukcesu właściciela – robisz coś dobrego, dla Klientów, pracowników i rodziny;
    2. przeradzające się w POCZUCIE WOLNOŚCI, że możesz zajmować się tym co lubisz – np. rozwojem swojej firmy lub działalnością charytatywną, jeśli Twój biznes pracuje już jak dobrze naoliwiona maszynka;
    3. poczucie stabilności i pewności:
  2. rozwój w sposób automatyczny – wiesz, że działasz,
  3. pracownicy nie trzymają Cię w garści,
  4. systemowo przyciągasz Klientów, a proces ten jest stały i rośnie.

Tak właśnie szeroko definiujemy sukces w SRB – bo po to tworzysz firmę.

  1. Pytania odnośnie do uniwersalności tej metody i pytania o jej pochodzenie:
    1. Wykres, który tutaj widzisz. Jak już Ci mówiłem, rodził się on w bólach praktycznie od 2003 roku, gdy w zderzeniu z koniecznością objęcia systemu jakości w rodzinnej firmie rozbiłem się o nieprzydatność.
    2. ISO 9001. Szukałem drogi do wykorzystania systematyzacji w biznesie. Walka w pocie czoła z pierwszymi wdrożeniami u Klientów prowadziła do wypracowania dużych efektów i przebicia konkurencji. Ale zatrzymywały się one daleko od tych modeli, jakie podziwiałem. A ja chciałem zabierać Klientów na sam szczyt. Przecierałem tę drogę metodą prób i błędów – za to mogę Ci teraz powiedzieć, że mój system sprawdza się w 99% przypadków firm, jakie znam i po dzisiejszym nagraniu sam to zdiagnozujesz.
    3. Błędy, jakie zdiagnozujesz w swojej firmie, to nie Twoja wina! Ja też nie wiedziałem jeszcze parę lat wstecz, że to efekt braku wiedzy tajemnej – nikt tego nie uczy, bo nikt nie jest jej świadomy. Inaczej mówiąc – jeśli nie jesteś na szczycie, by dojść na szczyt, trzeba zmienić sposób myślenia i zadziałać z zupełnie nowej pozycji. Ci, którzy tam dotarli i teraz inspirują innych, nie zrobili tego ot tak – oni tam dochodzili latami, popełniając błędy, a teraz tworzą firmy, które działają jak automaty – bo już mają tę wiedzę.
    4. W tym miejscu dodam, że jeden z największych guru, Les McKeown, doradzający nawet rządowi USA, sam stworzył bardzo podobną strategię i gdy miałem przyjemność zapoznawać się z jego dorobkiem, okazało się, że doszliśmy do porównywalnych wniosków– tamten zaś tylko ogólnie otwiera oczy.

Dobra – pytania za nami – dajemy czadu z wykresem. Od razu podzielimy go na dwie części à pierwszą dobrze znasz jako praktyk. Ale teraz otworzą Ci się oczy na mechanizmy, jakie w niej zagrały. Znajduje się w niej na moje oko 90–95% MŚP w Polsce. Mamy tutaj etap Wielkiego Hurra oraz Piekiełka Sp. z o.o.

Druga część obejmuje mniej niż 10% biznesów, za to ich kształt i styl życia właścicieli inspiruje pozostałych. Mamy tutaj biznesowy szczyt Systemowy Rozwój Biznesu oraz powolne zejście z niego w stronę samego dołu – w etapie Tyłkochronu (przy czym jest on opcjonalny dla leniwych i niekonieczny – później będzie też o tym, jak mu nie ulegać).

A pomiędzy nimi rozciąga się przepaść śmiertelna, którą przechodzą albo najbardziej zatwardziali zawodnicy – męcząc się latami i płacąc ogromną cenę na zdrowiu, portfelu i psychice – albo ci, którzy mają dostęp do kolejki linowej, wożącej ich do luksusowego schroniska – gdzie spotkają tych, którzy tam już doszli. Darmowe karnety how to na tę kolejkę będę rozdawać w następnym rozdziale, więc zapraszam. Wybór jest Twój – choć w tym wypadku sugerowałbym lenistwo! :P

Pomijając raczkujące małe biznesy i te balansujące na granicy rentowności, chylące się ku upadkowi przez złe zarządzanie (rozmawiamy przecież tutaj o rozwoju), z początku sytuacja wydaje się jasna. Przebijasz się przez pierwszy etap, nie upadasz i rozpoczyna się jazda… TRZEPANIE KASIORY!


Marek Mrowiec - ekspert optymalizacji i porządkowania biznesu, wdrożeniowiec ISO 9001 www.SystemowyRozwojBiznesu.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Systemowy Rozwój Biznesu

Systemowy Rozwój Biznesu


Autor: Marek Mrowiec


Część pierwsza.


Teraz uważaj!

Mam dla Ciebie bardzo ważną informację – jeśli reprezentujesz kilkunastoosobową lub większą organizację, to z ogromnym prawdopodobieństwem (co potwierdzają moja praktyka i badania najlepszych ekspertów zza oceanu) prędzej czy później dotrzesz z firmą do etapu naturalnego Piekła, gdzie w chaosie komunikacyjnym, rozmytych odpowiedzialności, reklamacji, braku jakości, wyników i standaryzacji, w ogniu wypalającego zamieszania i stresu możesz trwać latami

A może już tam jesteś, a o tym nie wiesz ?

Sprawdź ile wspólnego masz z historią Adama – ambitnego i w oczach zawistnych gapiów odnoszącego wielkie sukcesy przedsiębiorcy, któremu jego rozwinięta firma zniszczyła życie i odarła go z marzeń o wymarzonej wolności, a ISO 9001 stało się zaś w tej sytuacji przysłowiowym gwoździem do trumny…

…i czy nim było, to na czym polegała jedyna efektywna, którą gdyby Adam znał to byłby dziś na biznesowym szczycie (od którego dzielił go naprawdę mały kawałek)

*Adam – wspaniały, ambitny przedsiębiorca*

Adam od zawsze był bardziej ambitny niż inni. Był urodzonym przedsiębiorcą i jak praktycznie każdy przyszły biznesmen zaczynał z marzeniami nie tylko o dużych pieniądzach, ale o wolności, radości z tworzenia i samorealizacji, gdy zbudowany od podstaw biznes zarabia sam, a jego twórca spełnia się na egzotycznej plaży z rodziną czy – działając charytatywnie – odmienia świat na lepsze.

Przynajmniej w teorii takie szczęście miała dać mu jego wymarzona, własna firma. Adam nie wiedział wtedy jeszcze, że wpadnie w tragiczną pułapkę, w którą łapie się wielu właścicieli szybko rozwijających się firm, a ta wąska, elitarna grupa, której udaje się ją przeskoczyć, to ci, którzy wiodą wymarzone życie, a ich firmy, samodzielnie rozwijające się biznesy i styl życia stają się inspiracją dla wielu naśladowców.

*Rodziło się w bólach, by potem dać masę radości – czyli ukryty wstęp do prawdziwej tragedii*

Ale wróćmy do naszej historii. Pierwszy rok życia firmy dzięki inteligencji i ciężkiej pracy Adam przeszedł jak burza. Napędzany swoimi marzeniami pracował coraz ciężej i ciężej, a firma zwiększała obroty, sprzedaż, rosły zyski… W jego oczach wszystko wyglądało wspaniale. Wraz z rozwojem obrotów firma stawała się naturalnie coraz bardziej i bardziej rozbudowana.

Super atmosfera tworzenia i skupienie się na powiększaniu sprzedaży wykluczały jakiekolwiek dłuższe zastanowienie. Trzeba było myśleć o dniu obecnym – terminy goniły, pojawiały się nowe pomysły, duże zlecenia… Szybko zjawiali się nowi ludzie, nowe stanowiska, całe działy, programy wspomagające i kolejne inwestycje.

Adam często sam mówił, że to tylko przejściowe, prowizoryczne rozwiązania, które później się udoskonali – jednak owo „później” z braku czasu nigdy nie nadeszło… Przecież trzeba było skupiać się na bieżących, palących sprawach.

„Piekiełko spółka z o.o.”

Tak mijały kolejne lata rozwoju, a ambitnie kierowana (kiedyś) mała firemka Adama z biegiem czasu stała się rozbudowaną organizacją. To, co działało i było dobre parę lat wcześniej, nie zdawało egzaminu, gdy przyszło stawić czoło wyzwaniom i zapewnić wysoką jakość kompleksowości, jaką osiągnął biznes:

  • w całej firmie szwankowała komunikacja,
  • informacje były totalnie porozrzucane i trudno dostępne w codziennym funkcjonowaniu,
  • zakresy odpowiedzialności pracowników całkowicie się rozmydliły, a nawet dramatyczne próby ich opisania na nic się nie zdawały,
  • w efekcie wszystkie decyzje w firmie zapadały chaotycznie, a i tak kończyły się na ogół w biurze Adama na zasadzie „spychologii”,
  • brak było przejrzystego standaryzowania i kontroli – ludzie trudno się wdrażali, pojawiły się problemy z utrzymaniem jakości,
  • w firmie na każdym kroku dostrzegalne było non stop wypalające motywację zamieszanie, ciągły w stres w każdym miejscu i poczucie wszechogarniającego kryzysu.

*Inni mu zazdrościli, on przeżywał cichą tragedię*

Przychód rósł już o wiele wolniej niż w latach radosnego rozwoju, za to koszty firmy wzrosły błyskawicznie, tak samo jak kolejka pracowników do biura przemęczonego właściciela, a każdy z tysiącem małych spraw do załatwienia.

No i to najgorsze, straszne uczucie w głowie Adama, że gdy choć troszkę odpuści, wyjedzie na wakacje, gdy sobie daruje nieco wysiłku – to wszystko się stoczy w dół i zniknie…

Biedny Adam tkwił cały czas w samym centrum zamieszania, ciągnąc ze wszystkich sił swój biznes do przodu, pracując non stop i będąc w nim alfą i omegą. Zamiast początkowych marzeń o wolności finansowej i radości z tworzenia, nastąpiły frustracja, brak czasu, notoryczne przepracowanie (gorsze niż na etacie) i co najgorsze zajmowanie się tym czego nie lubił – drobnostkami niewnoszącymi wartości.

Duże reklamacje, poślizgi, wpadki jakościowe, zagubienia po raz pierwszy, drugi, nasty… Z przypadku zaczynał się wyłaniać coraz to bardziej wyraźny, doskwierający i zjadający biznes od środka problem. Firma Adama desperacko potrzebowała uporządkowania, by stawić czoło kompleksowości, jaką osiągnęła.

*Gwóźdź do trumny – wdrożenie ISO 9001*

Kiedy przez głowę Adama przeszły czarne myśli, by sprzedać cały interes albo ograniczyć wielkość firmy, wpadł na genialny (jak wtedy jeszcze uważał) pomysł – uporządkujemy strukturę, wprowadzimy administrację i – UWAGA – wdrożymy ISO 9001!

Dalej poszło z górki – wybór firmy konsultingowej, konsulting, bardzo wzniosłe szkolenia, wielkie dokumentacje, procedury, księgi jakości, puchnące od rubryk formularze, Polityki Jakości, certyfikacja…

…Minęło pół roku, na ścianie zawisł certyfikat, zaś w kwestii problemów nie zmieniło się prawie nic. Oczywiście – powstały procedury, dodatkowe na ogół niepotrzebne dokumenty, zapisy, dziwne wymagania (bo przecież trzeba było firmę naciągnąć do ISO 9001) – a co się za tym kryje – dodatkowe koszty, czas i obciążenie pracowników. A i tak prawie nikt w firmie z tego wszystkiego nie korzystał i wszystko leżało sobie pod warstwą kurzu, uzupełniane od audytu do audytu.

W praktyce okazało się, że wprowadzony system po prostu opisał sytuację taką, jaka była – pozostawił więc po sobie nieporządek, tylko że udokumentowany górą papierów (by zawsze wychodził tak samo nieporządny).

Konsultanci nie pomogli, bo (pomijając niskie zaangażowanie z ich strony) jak mogli pomóc, skoro wiedza praktyczna o etapach rozwoju biznesu to w Polsce czarna magia, o której nie było przecież mowy w akademickich podręcznikach czy na dofinansowanych szkoleniach…

Tyle pracy, tyle nakładów – a zamiast ucieczki od problemów, ich spirala nakręciła się jeszcze bardziej, rosnąc o kolejne obowiązki, koszty i wydatki dla Adama. Sytuacja z tragicznej stała się katastrofalna… a sukces był tak blisko.

Czy Adam, jak większość ambitnych polskich biznesmenów, którym nie udaje się przejść przez wymarzony poziom rozwoju firmy, musiał pozostać przez lata, w spotykanym jakże często, a w ogóle nie rozpoznawanym w Polsce etapie Piekiełka, zaniedbując tym swoje prywatne marzenia, narażając na gigantyczny stres samego siebie i wszystkich pracowników?

Gdzie więc leży sekret elitarnej grupy biznesów, którzy przełamali barierę rozwoju i teraz ich mocno rozwinięte firmy samodzielnie i w harmonii pracują dla nich, gdy Ci spełniają swoje marzenia – dochodząc do biznesowego szczytu – stanu Systemowego Rozwoju Biznesu?

Jak przełamać granicę Piekiełka, stosując tą autorską metodę 4 kroków Systemowego Rozwoju Biznesu?

Czy ISO 9001 musi być strzałem w stopę rozwijającej się firmy?

Jakie są naturalne etapy rozwoju biznesu?

Wszystkiego dowiesz się w tej serii artykułów, a dodatkowo:

– jak naprawdę skutecznie uporządkować biznes i dlaczego wdrożenie ISO 9001 może okazać się strzałem w stopę?

– oszczędzisz miliony złotych, które wydałbyś przez lata prób samodzielnego dotarcia do tej wiedzy, by dowiedzieć się gdzie leżą przyczyny całej tej sytuacji,

– zrozumiesz, kto jest odpowiedzialny za błędy,

– dowiesz się, co złego tak naprawdę wydarzyło się, a co jeszcze Cię może czekać w Twoim biznesie – odkryj przyczyny swoich problemów.


Marek Mrowiec - ekspert optymalizacji i porządkowania biznesu, wdrożeniowiec ISO 9001 www.SystemowyRozwojBiznesu.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Doradcy klienta w walce o prestiż

Doradcy klienta w walce o prestiż


Autor: m.lupinska


Zawód marzeń cieszący się uznaniem, traktowany jak wyróżnienie czy też mało lukratywne zajęcie będące niechcianą koniecznością?


Polish National Sales Awards wraz z instytutem badawczym Millward Brown sprawdzili, jak w oczach polskich konsumentów postrzegani są doradcy klienta. Czy ta profesja darzona jest należytym szacunkiem oraz jakie są plusy i minusy tego wymagającego zawodu w ocenie Polaków? Na koniec kilka słów o sprzedawcy idealnym.

Doradca klienta jest wizytówką każdego przedsiębiorstwa. To on swoim zachowaniem bezpośrednio wpływa na decyzje zakupowe konsumentów. Według przeprowadzonych badań 40% respondentów przyznało, że pod wpływem pozytywnego zachowania doradcy przekonało się do korzystania z produktów lub usług firmy, którą reprezentował.

Mimo przeważających pozytywnych opinii o polskich doradcach klienta, profesja ta niestety nie cieszy się w oczach badanych należytym uznaniem. Zapytani o to, czy chcieliby, aby ich dzieci wybrały właśnie ten zawód, w większości udzielili negatywnej odpowiedzi (66% ankietowanych). Jedynie respondenci zamieszkujący wsie oraz deklarujący wykształcenie podstawowe lub zasadnicze częściej widzieli swoje dziecko w roli sprzedawcy.

Z pewnością nie są to wyniki, które satysfakcjonują. W tym miejscu wartym odnotowania jest fakt, że 28% respondentów przyznało, iż zetknęło się z doradcą usiłującym sprzedać produkt lub usługę, która nie była im potrzebna. Niemal co piąty ankietowany żywi przekonanie, że doradca, zamiast pomóc, wykorzystał jego niewiedzę, by ułatwić sobie sprzedaż. Czy przez pryzmat zachowania pojedynczych przypadków, może być oceniane całe środowisko? Oceniane niestety niejednokrotnie krzywdząco, ponieważ według badań aż 55% respondentów uważa, że produkty i usługi są oferowane im w sposób uczciwy i profesjonalny – opinię tę na równi podzielają kobiety i mężczyźni. Doradcy coraz lepiej diagnozują indywidualne potrzeby klientów – czego doświadczyła prawie połowa ankietowanych, otrzymując rozwiązania doskonale dostosowane do swoich potrzeb.

Liczba zadowolonych konsumentów wzrasta. Pozytywne zmiany zauważalne są na wielu płaszczyznach pracy doradcy klienta. Uczestnicy naszych badań szczególnie doceniają w doradcach ich zdolności interpersonalne. W ciągu ostatniego roku, 67% respondentów miało kontakt z miłym i budzącym sympatię doradcą. Jest niezwykle ważne, aby ten pozytywny potencjał nie został zmarnowany przez działania nieetyczne. – mówi Kuba Antoszewski z Millward Brown.

Sprzedawca jak marzenie

Jaki powinien być idealny doradca klienta według konsumenta? Dla ankietowanych priorytetem jest znajomość produktu lub usługi oraz rynku. Na drugim miejscu uplasowała się umiejętność budowania zaufania przez sprzedawców (na nią częściej wskazywały kobiety). Perfekcyjny doradca powinien także umieć zachowywać balans pomiędzy własnymi korzyściami a tymi, które z transakcji czerpie klient – na tę cechę wskazywali najczęściej respondenci z wyższym wykształceniem. Z kolei umiejętność budowania długotrwałych relacji z klientem została wytypowana jako istotna przez 35% badanych. Każdy z nas lubi wracać do miejsc, w których pamięta się o nas i naszych potrzebach – nie tylko w momencie dokonywania zakupu! Dodatkowo ¼ ankietowanych wskazała znajomość zasad negocjacji jako cechę pożądaną u sprzedawców. Generowanie wyników finansowych sprzedaży jest z kolei najmniej ważną w ich ocenie umiejętnością.

Sprzedawca ma być nie tylko nośnikiem informacji o oferowanych produktach czy usługach, ale również doradcą, który przede wszystkim dba o dobro swojego klienta, oferując mu produkty dopasowane do indywidualnych potrzeb. A tylko etyczne działania sprzedażowe mogą sprawić, że relacja konsument – sprzedawca będzie oparta na zaufaniu i stabilna. Przedsiębiorstwa powinny wdrażać dobre praktyki sprzedażowe oraz stale pracować nad jak najlepszym wizerunkiem sprzedawców. Wraz z intensyfikacją zadowolenia konsumentów, wzrośnie prestiż zawodu sprzedawcy w oczach społeczeństwa – podsumowuje Elżbieta Pełka, Prezes Polish National Sales Awards, projektu promującego etos profesjonalnego sprzedawcy.

Dlatego też pracodawcy mają przed sobą ważne zadanie. Ponieważ to właśnie doradcy klienta są wizytówką firmy i generują jej zyski, powinni dbać o rozwój swoich pracowników, inwestować w szkolenia oraz wysoko promować kierowanie się wysokimi standardami etyki w działaniu.

*Badanie Sprzedawcy oczami konsumentów zrealizował instytut Millward Brown dla PNSA w czerwcu 2014 roku za pomocą sondażu CAPIBUS; ogólnopolska, losowa próba, reprezentatywna dla dorosłej (15-75 lat) populacji Polaków (~30 221 tys. osób).


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Statut spółki

Statut spółki


Autor: Julia Wolińska


Jesteś zainteresowany tematem założenia własnej spółki ? Chcesz zacząć coś własnego, co umożliwi Ci dalszy rozwój ? Dążysz do samorealizacji ? Masz już pomysł i kapitał ? Jeśli tak, to teraz czeka Cię rejestracja spółki.


Pierwszym zadaniem, z którym się będziesz musiał zmierzyć to statut spółki. To, co powinno się w nim znaleźć, jest uwarunkowane tym, jaki rodzaj spółki wybierzesz. To, co musi się znaleźć w każdym statucie zaraz Ci zaprezentuje. Jeśli chcesz założyć spółkę, to musisz wiedzieć, co napisać w najważniejszym dokumencie, którym jest statut spółki. Mam nadzieję, że informacje, które tutaj napiszę, pomogą Ci odnaleźć się w tym temacie.
Po pierwsze nazwa firmy. Jest to bardzo ważny element, który będzie Cię odróżniał na tle konkurencji. Myślę, że wiesz o tym, że nazwa chociaż trochę powinna być adekwatna do prowadzonej przez Ciebie działalności. Nie chodzi Ci przecież o to, aby zmylić klientów. Po drugie siedziba firmy. W tym przypadku często siedziba jest mylona z adresem. Siedzibą jest miejscowość, w której będzie znajdowała się Twoja firma. Po trzecie przedmiot działalności, którym będziesz się zajmował. To będziesz wiedział już na samym początku, kiedy zajmiesz się rejestracją Twojej spółki, ponieważ musisz określić to na podstawie Polskiej Klasyfikacji Działalności. Czwarty wariant, który musi znaleźć się w dokumencie, którym jest statut spółki, to wysokość kapitału zakładowego oraz kwota, która została wpłacona przez wspólników przed zarejestrowaniem. Po piąte liczbę i wartość udziałów. Następnie w statucie spółki musisz określić dane osób (firm), które zakładają spółkę. To by było na tyle, jeśli chodzi o informacje, które muszą być zawarte w każdym statucie. Jeśli już określisz, jaką spółkę zakładasz, będziesz mógł pogłębiać swoją wiedzę w tym temacie.
Własna firma zawsze jest fajną opcją dla osób, które ciągle chcą poszerzać swoje horyzonty, non stop próbując czegoś nowego. Jest to dla nich paliwem, które pozwala im funkcjonować. Zakładasz swoją firmę. Znalazłeś świetny pomysł na siebie. Możesz wszystko zrobić tak, jak tylko będziesz chciał. Zysk, zyskiem. Jednak każdy medal ma dwie strony, wady i zalety. Nie może być wszystko takie kolorowe. Nie chodzi o to, aby na tym etapie zrazić Cię do założenia spółki. Po prostu od razu chcę uprzedzić Cię, że chyba najtrudniejszym zadaniem, jakie będzie Cię czekało, jest rozkręcenie firmy. Nie jest to łatwe zadanie, ale na pewno podołasz, bo kto jak nie Ty ?
Teraz nie pozostało mi nic innego, jak życzyć Ci powodzenia na nowym etapie Twojego życia. Może było i będzie trochę ciężko, ale za to satysfakcja będzie ogromna. To Ci już teraz gwarantuje. Z czasem wdrożysz się w obowiązki, które będą spoczywały na barkach właściciela firmy. Rynek wyszedł Ci naprzeciw, więc nie zmarnuj takiej szansy.

Statut spółki jest najważniejszym dokumentem, dlatego zadbaj o to by był sporządzony prawidłowo.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

S24 - Elektroniczna rejestracja spółki

S24 - Elektroniczna rejestracja spółki


Autor: Julia Wolińska


Zakładanie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością przez internet? Wiele z nas na pewno do tej pory nie słyszało, że jest taka możliwość. Niektórym jednak pewnie „obiło się coś o uszy”, ale do końca nie wierzyli, że jest to możliwe. Pada pytanie: „ jak to zrobić?”.


Zakładanie spółki niejednokrotnie było drogą przez mękę. Od zawsze wiązało się z wielkimi „podróżami” od jednego urzędu do drugiego, między jednym a drugi pokojem oraz pomiędzy wieloma okienkami przyjęć.
Wprowadzona 1 stycznia 2012 r. roku do Kodeksu Spółek Handlowych ustawa daje możliwość założenia spółki z ograniczoną odpowiedzialnością przez internet. Rozwiązanie to w znacznym stopniu ułatwia procedurę związaną z rejestracją spółki. Przyspiesza również rozpoczęcie działalności gospodarczej.
Możliwa jest rejestracja spółki przez internet tzw. spółka S24. Pozwala ona na zaoszczędzenie pieniędzy przeznaczonych na pokrycie kosztów notarialnych.
Nazwa „spółka s24” wskazuje na to, że spółka w takiej formie musi być założona w ciągu 24 godzin. Elektronicznej rejestracji dokonać należy poprzez system teleinformatyczny. Znajdziemy tam wszystkie potrzebne, gotowe formularze.
Pierwszą konieczną czynnością jest założenie własnego konta na portalu Ministerstwa Sprawiedliwości.
Należy podać tam swoje dane: imię i nazwisko, datę i miejsce urodzenia, PESEL, adres e-mail, serię i numer dowodu tożsamości oraz organ wydający.
Rejestrując konto na firmę wymagane jest również wprowadzenie NIP-u oraz REGON-u przedsiębiorcy.
Kolejnym krokiem jaki musimy wykonać po zarejestrowaniu się i zalogowaniu na własne konto jest wypełnienie formularza umowy.
Wypełniony formularz umowy należy opatrzyć podpisem elektronicznym (podpis ten składany jest przez podanie nazwy użytkowników i haseł do systemu).
Wszelkie potrzebne dokumenty (np. wniosek, umowa spółki, lista wspólników, oświadczenie o wniesieniu wkładów) tworzone są przez wnioskodawcę bezpośrednio w systemie teleinformatycznym i przesyłane stamtąd właściwemu sądowi.
Za dzień podpisania umowy uważa się ten, w którym do systemu teleinformatycznego wprowadzone zostają wszystkie konieczne dane oraz następuje opatrzenie jej podpisem elektronicznym. Od tej chwili w umowie nie można dokonać żadnych zmian.
Zawarcie umowy spółki S24 rejestrowanej w systemie teleinformatycznym dokonywane jest bez udziału notariusza. Zaoszczędzamy wówczas na opłacie notarialnej.
Warto tutaj jednak przypomnieć o obowiązku zapłaty podatku od czynności prawnych. Płatnikiem podatku jest sama spółka. Łatwo jest przeoczyć ten obowiązek i narazić się na odpowiedzialność karną skarbową.
Dodatkowym plusem przy zakładaniu elektronicznej spółki S24 jest to, że istnieje wydłużony termin wniesienia wkładów na pokrycie udziałów nowo zawiązanej spółki. Wynosi on 7 dni od wpisu spółki do rejestru (następuje on w ciągu 24 godzin od złożenia wniosku).
Należy pamiętać, iż wkładem wniesionym przez wspólników do spółki mogą być tylko i wyłącznie wkłady pieniężne.

Elektroniczna rejestracja spółki jest świetnym rozwiązaniem dla osób, które pragną w szybkim tempie rozpocząć prowadzenie swojej działalności gospodarczej.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

UE stawia na przyszłość w ramach programu Innowacyjna Gospodarka

UE stawia na przyszłość w ramach programu Innowacyjna Gospodarka


Autor: abkamarian.mikulski



Program Innowacyjna Gospodarka jest jednym z sześciu finansowanych ze środków europejskich programów krajowych w ramach Narodowej Strategii Spójności. Głównym celem programu jest wspieranie rozwoju gospodarki przez ogólnie pojętą innowacyjność. Jego odbiorcami są więc firmy i przedsiębiorstwa, które stawiają na rozwój przełomowych technologii w dziedzinach komunikacji, realizują badania rozwijające nowe technologie lub stanowią istotne dla rozwoju gospodarki inwestycje.

W Polsce program został przyjęty w uchwale Rady Ministrów 30 października 2007 roku. Do 2013 roku wszelkie instytucje wpisujące się w ideę programu – firmy i spółki biznesowe, instytucje badawcze i naukowe oraz instytucje administracji publicznej – uzyskały wsparcie w wysokości 10,2 miliarda euro.

Co warte wspomnienia, ze wszystkich złożonych wniosków o dofinansowanie, tylko ok. 10% przeszło gęste sito kwalifikacji i otrzymało dofinansowanie. Jednym z nich jest projekt spółki Inventum, skierowany do branży turystycznej. Przygotowane przez spółkę nowoczesne narzędzie ma na celu znaczną poprawę skuteczności komunikacji na linii klient - biuro podróży – tour operator. Usprawnienie tego kanału oraz automatyzacja działań sprzedażowych, przekłada się również na znaczną poprawę sprzedażowej i posprzedażowej obsługi klienta.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Usługi księgowe. Jak wybrać najlepsze biuro?

Usługi księgowe. Jak wybrać najlepsze biuro?


Autor: Krzysztof Krzeczowski


Usługi księgowe to branża dość popularna. Działają w niej wszelkie biura rachunkowe oraz księgowe dorabiające sobie po godzinach, właśnie prowadzeniem usług księgowych. Chcąc wybrać biuro księgowe dla naszej firmy, możemy więc wybierać jedną spośród wielu firm księgowych. Lepszy wybór bowiem zawsze jest pozytywną wiadomością


Dzięki niemu możemy wybrać naprawdę dobre biuro księgowe i dobrze będzie, jeśli tak się stanie, gdyż jest to w naszym interesie. Musimy wiedzieć, że nie wystarczy wybranie pierwszego biura księgowego, którego ofertę zdołamy dostrzec. Wybór biura księgowego to wybór miejsca, z którym będziemy współpracować przez wiele miesięcy, rzadko kto bowiem decyduje się na współpracę z biurem na krótszy okres i - na przykład - bez powodu zmienia biuro na inne. Dobrze jest więc, jeśli wybór biura, w którym będzie rozliczana księgowość naszej firmy, jest wyborem idealnym.

Dogodna współpraca

Ważnym kryterium wyboru biura księgowego jest łatwość współpracy. To cecha zależna między innymi od lokalizacji biura, jeśli chcemy z nim współpracować na klasycznych zasadach, a więc przywozić do biura wszelkie dokumenty księgowe i w ten sam sposób odbierać dokumenty, które musimy złożyć w urzędzie czy też dokumenty związane z koniecznością dokonywania opłat podatkowych. Lokalizacja nie ma znaczenia w przypadku biura księgowego online.

Oprócz lokalizacji, ważna jest ogólna ocena tego, co widzimy w biurze, sposobu podejścia do nas jako klientów. W wielu biurach czujemy się po prostu dobrze, widzimy profesjonalne i rzetelne podejście, w innych jest wręcz odwrotnie. Rzecz jasna warto współpracować tylko z biurami, które akceptujemy.

Koszt usługi

Prowadzenie księgowości naszej firmy będzie usługą płatną. Jej cena będzie zależeć między innymi od ilości dokumentów, jakie biuro będzie musiało przetworzyć, ale nie tylko. Nie bez znaczenia, jest choćby samo biuro księgowe. W dobie konkurencji, różnice w cenach tego rodzaju usług są jak najbardziej naturalne, w naszym interesie więc jest wybór biura rachunkowego, które swoje usługi świadczy w konkurencyjnych cenach, jednocześnie zapewniając wysoką jakość świadczonych usług.

Podsumowując

Biuro księgowe to idealne rozwiązanie, jeśli nie potrafimy lub nie chcemy prowadzić księgowości naszej firmy. Wybierając taką opcję warto jednak pamiętać nie tylko o luksusie nie prowadzenia księgowości, ale również o kosztach jej prowadzenia przez biuro. Starając się, szybko znajdziemy biuro, które naszą księgowość poprowadzi tanio i doskonale.


Biuro księgowe damianksiazek.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Spółka cywilna – wady i zalety

Spółka cywilna – wady i zalety


Autor: Natalia Staśkowiak


Spółka cywilna jest jedną z możliwych form prowadzenia działalności. Zastanawiając się nad wyborem optymalnego rozwiązania dla swojej działalności, warto jest poznać wady i zalety, jakie związane są z uczestnictwem przedsiębiorcy w spółce cywilnej.


Ten rodzaj spółki regulowany jest na podstawie prawa cywilnego, ale nie posiada osobowości prawnej. Jest to specyficzna forma prowadzenia działalności gospodarczej. Zgodnie z definicją, spółka cywilna grupuje przedsiębiorców, którzy wspólnie dążą do osiągnięcia jakiegoś celu. Przedsiębiorcy, których łączy umowa takiej spółki mogą wybrać inny i proporcjonalny do ich wkładu sposób opodatkowania.

Zalety spółki cywilnej

Spółka cywilna jest najczęściej wybierana przez osoby fizyczne. Jest to jednak najlepsza opcja z form działalności, która sprawdza się szczególnie w wypadku przedsięwzięć gospodarczych na niewielką skalę. Do najważniejszych zalet związanych z tą formą działalności należą na pewno niskie koszty powołania spółki – umowa spółki nie musi zostać zawarta w formie aktu notarialnego, co pozwala zaoszczędzić na taksach notarialnych. Dużym plusem takiej formy działalności są też uproszczone procedury powołania spółki, brak konieczności wnoszenia kapitału zakładowego. Kolejną zaletą tej formy działalności jest możliwość stosowania uproszczonych zasad księgowości oraz fakt, że wspólnicy wchodzący w skład spółki cywilnej nie płacą podatku dochodowego od działalności spółki, a jedynie podatek dochodowy od osób fizycznych.

Wady

Prawdopodobnie każda forma prowadzenia działalności oprócz zalet, posiada również słabsze strony. Jednym z najważniejszych minusów tej formy działalności jest praktycznie brak możliwości rozwinięcia prowadzonej działalności na większą skalę. Wiąże się to z ograniczonymi możliwościami zaciągania kredytów oraz powiększania kapitału. Należy również pamiętać, że wspólnicy ponoszą solidarną odpowiedzialność całym majątkiem osobistym za zobowiązania spółki. W praktyce oznacza to, że istnieje zagrożenie utraty majątku osobistego przez długi zaciągnięte przez wspólnika w ramach działalności spółki. Dlatego w wypadku spółek cywilnych niezwykle ważne jest zaufanie do wspólników. Kolejnym minusem jest konieczność rejestrowania się każdego ze wspólników w ewidencji działalności gospodarczej oraz ujawnianie nazwiska każdego z nich w nazwie spółki. Ten rodzaj spółek nie posiada regulacji prawnych, które pozwalałyby na wykluczenie ze spółki wspólnika działającego na jej szkodę. Problemem w funkcjonowaniu spółki cywilnej jest również wymóg, że wszystkie uchwały w niej podejmowane muszą być podejmowane jednogłośnie. Jeśli chodzi zaś o kwestię sprzedaży spółki cywilnej, to w praktyce wygląda to tak, że wspólnik może sprzedać swoje udziały.

W państwach Unii Europejskiej taka forma działalności jak spółka cywilna nie występuje. Istnieje zatem możliwość, że w przyszłości dostanie ona zlikwidowana.


Więcej informacji o spółkach: sprzedaży, założeniu, znajdziesz tutaj.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Powiedziały jaskółki, że niedobre są spółki... czyli rzecz o tym jak wybierać wspólników

Powiedziały jaskółki, że niedobre są spółki... czyli rzecz o tym jak wybierać wspólników


Autor: Małgorzata Koczan


„Powiedziały jaskółki, ze niedobre są spółki” – to przysłowie słyszał chyba każdy z nas w swoim życiu i to nie raz…


Obserwując praktykę i swoich klientów muszę przyznać, że niejednokrotnie byłam świadkiem świetnie zapowiadających się spółek, które po szumnym starcie okazywały się biznesową klęską. Broń Boże nie chcę Cię zniechęcić do zakładania spółek, raczej chcę Cię sprowokować do przemyślanego wchodzenia w spółki.

Już pisałam w pierwszym moim wpisie, że aby doszło do powstania spółki jawnej (choć nie tylko) potrzebna jest wola co najmniej dwóch podmiotów. Ale czy każdy nadaje się do prowadzenia z Tobą spółki?

Zanim podejmiesz decyzję o zawiązaniu z kimś spółki – odpowiednio się przygotuj i przemyśl tę decyzję. Daj szansę, aby wasze wspólne przedsięwzięcie mogło odnieść sukces, a nie było skazane na porażkę od samego początku.

Jak wybierać wspólników?

Przedstawię Ci punktowo kilka kwestii, które powinieneś wziąć pod uwagę:

  1. Najlepsze spółki to takie, w których umiejętności, talenty i doświadczenia wszystkich tworzących je osób dopełniają się

    Czy jest sens zakładać spółkę ze wspólnikiem, który ma dokładnie taką samą wiedzę, praktykę w tym samym obszarze co Ty? Dobrze jeśli jeden ze wspólników jest otwarty i potrafi się świetnie dogadać z klientami, jest tzw. „duszą towarzystwa”, a drugi np. doskonale się odnajduje w prowadzeniu wewnętrznych spraw firmy. Jeśli Ty jesteś typowym analitykiem i rozkładasz na czynniki pierwsze każdy szczegół, a Twój wspólnik patrzy na projekty z szerszej perspektywy też będziecie się uzupełniać. Kiedy wspólnicy różnią się od siebie, ich decyzje są bardziej dopracowane, przeanalizowane pod różnymi kątami.

  2. Spółki ze znajomymi – czerwone światło

    Jeszcze bardziej rozważnie podchodź do decyzji o założeniu spółki z osobami Tobie bliskimi: przyjaciółmi, rodziną, kolegami ze szkolnej ławki, znajomymi z pracy, ze studiów. W razie niepowodzeń ryzykujesz wtedy bardzo dużo, nie tylko np. utratę płynności finansowej, ale i utratę dobrych relacji z najbliższymi.

  3. Porozmawiaj ze swoim potencjalnym wspólnikiem i zadaj mu kilka istotnych pytań:

    • jaką on ma wizję rozwoju spółki?

    • jak widzi siebie i spółkę za kilka lat?

    • ile godzin dziennie jest w stanie poświęcić na rzecz pracy dla spółki i na ile jest gotów do poświęceń, choćby kosztem swojego wolnego czasu?

    • poproś go, żeby wskazał Ci jakie postawiłby warunki w sytuacji kiedy coś poszłoby nie po Waszej myśli i jeden z Was chciałby prowadzić dalej biznes, a drugi wolałby z niego zrezygnować

    • na ile jest skłonny do podejmowania ryzyka?

    • jak widzi podział ewentualnego zysku spółki (na cele własne czy rozwój spółki)?

    • na ile dzielące Was różnice mogą zakłócać funkcjonowanie spółki?

      Dobrze by było, aby w kluczowych kwestiach wizja Twojego przyszłego wspólnika była zbieżna z Twoją.

      im wspólnicy są sobie bliżsi tym większa szansa na niepowodzenie

„Łatwo się zakochać, kochać jest trudniej” - dlatego uważnie wybieraj wspólników. Jeżeli ze swoim wspólnikiem nie będziesz potrafił rozwiązywać problemów, będą się one nawarstwiały i kumulowały, prowadząc do coraz większej niechęci.

Mam nadzieję, że nie zniechęciłam Cię do zakładania spółek. Kiedyś przeczytałam, że wspólnik zwiększa szanse na przetrwanie pierwszych 5 lat Twojego biznesu, kiedy to upada najwięcej nowych firm. Prowadzenie spółki, jeśli rozważnie dobierzesz wspólników, może nieść za sobą wiele korzyści i prowadzić do osiągnięcia dużo większego sukcesu, niż ten możliwy do osiągnięcia w pojedynkę. Każdy biznes wiąże się z ryzykiem, a gdy nie jesteś sam może być znacznie łatwiej – rozkłada się wtedy poziom ryzyka, a co za tym idzie związanego z nim stresu. Rady i kompetencje wspólnika mogą się okazać w pewnych sytuacjach nieocenione.

Nie bój się więc zakładania spółek, ale rób to w sposób przemyślany.


Małgorzata Koczan

radca prawny

Spółka jawna - aspekty prawne i podatkowe

www.mkoczan.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Tajniki sukcesu zawodowego w XXI wieku

Tajniki sukcesu zawodowego w XXI wieku


Autor: Artur Wiktor


Każdy z nas szuka swojej drogi sukcesu. Staramy się znaleźć najlepsze i najszybsze formy, które doprowadzą nas do szybkiego i trwałego sukcesu. Jakie są tajniki Sukcesu w XXI w.? Ten artykuł na pewno pomoże Ci w poznaniu i wybraniu odpowiedniego działania.


Za czasów socjalistycznych przyjęło się, że młody człowiek zdobywał wykształcenie tylko po to, by następne 25 lat przepracować w jednym zawodzie, a najlepiej w tym samym zakładzie. Rynek pracy XXI wieku rządzi się zupełnie innymi prawami. Współcześnie młodzi ludzie stawiają bowiem na wszechstronność. Należy być elastycznym i umieć dopasować się do nowych warunków. Dwa lub trzy kierunki studiów, liczne kursy i szkolenia to norma w zawodowych życiorysach. Również socjalistyczny model pracy w jednej firmie zdecydowanie odszedł na boczne tory. Dzisiaj standardem jest, że pracownik zmienia miejsce pracy przynajmniej kilka razy. Aby odnieść sukces, na ciągle zmieniającym się rynku pracy, trzeba pamiętać o czterech zasadach.

To, co charakteryzuje współczesność to dynamika zjawisk. Świat poddawany jest nieustannej zmianie, która wpływa na życie jednostek. Co więcej, stała się ważnym elementem życia człowieka. Z prędkością światła pojawiają się nowe zawody, wymagające zupełnie odmiennych kompetencji i warsztatu. Technologia pruje do przodu z niewyobrażalnym tempem. Wiedza zdobyta w pierwszych latach studiów, szczególnie jeśli mówimy o nowych technologiach, za kilka lat może okazać się nieaktualna. Internet, przeciętnemu zjadaczowi chleba, daje obecnie możliwości jakie jeszcze 20 lat temu miało chyba tylko NASA. Statyka odchodzi do lamusa, a zastępuje ją postęp i dynamizm. Rozwój stanowi również zagrożenie dla niektórych zawodów. Świat staje się coraz bardziej skomputeryzowany. Niedługo niektóre profesje mogą po prostu przestać istnieć. Z tego powodu istotną cechą rynku pracy XXI wieku jest niepewność i ciągła zmiana. Nie należy się więc przyzwyczajać, być elastycznym na zachodzące zmiany. Oczywiście niektóre zawody pozostaną niezastąpione. Lekarz bowiem pozostanie lekarzem, a prawnik prawnikiem. Jedyne o czym należy jednak pamiętać, to nie zamykanie się na nowości.

Jakie zawody będą popularne w przyszłości? Personalizator mediów, bankowiec czasu, wirtualny nauczyciel czy może chirurg powiększający pamięć? Może się to wydawać śmieszne, ale 30 lat temu tak samo niewyobrażalne było trzymanie w kieszeni telefonu bez kabla. Trzeba zadać sobie samemu pytanie, jakie umiejętności będą potrzebne na rynku pracy za kilka/kilkanaście lat, by móc odnieść sukces w zawodach, o istnieniu których może jeszcze nie mamy zielonego pojęcia. Ważną kompetencją wydaje się zdolność do nauki, poszerzania i zdobywania wiedzy. Wykształcenie interdyscyplinarne, to właśnie ono prawdopodobnie będzie w przyszłości wiodło prym. Sukces tkwi więc w umiejętności zdobywania wiedzy, nie specjalistycznej, ale tej szeroko pojętej.

Rynek pracy XXI wieku bez wątpienia stał się globalny. Wszelka produkcja, zamówienia czy inne usługi przesuwane są pomiędzy państwami i kontynentami. Międzynarodowe korporacje rządzą rynkiem, a świadczone przez nie usługi stały się najbardziej pożądane. Chcąc dobrze zaplanować swoją karierę zawodową trzeba brać pod uwagę szansę i zagrożenia wynikające z globalnego rynku pracy. Aktualnie najwięcej światowych gigantów powstaje w Azji, która stała się motorem napędowym wszelkich usług. To właśnie tam mamy szansę na odniesienie największego sukcesu zawodowego. Dalekowschodni rynek pracy otwiera się na młodych i zdolnych, spoza granic państwa. Może warto więc postawić na naukę języka chińskiego, który w przyszłości stanie się równie popularny, jak język angielski?

Poziom odniesionego sukcesu w XXI wieku zależy również od kapitału relacji. Posiadane kompetencje i wiedza to czasem zbyt mało, by móc podjąć kroki w celu odniesienia sukcesu. Często, by zrealizować jakiś pomysł potrzebujemy wsparcia i pomocy ze strony innych. Wspólne działanie, a także podejmowanie ryzyka biznesowego mogą okazać się wygraną. Dlatego tak ważne jest, by w biznesie otaczać się zaufanymi ludźmi. Niestety, patrząc na problem z punktu widzenia socjologicznego, my Polacy, mamy tendencję do stawiania na indywidualizm. Nie ma w nas zakorzenionego kolektywizmu i stawiania na współpracę. Dlatego ważne jest tworzenie rozwiązań instytucjonalnych, które poprowadzą do budowy kapitału relacji.

Aby poznać tajniki sukcesu w dobie Internetu, skorzystaj z Darmowego kursu Marketing Internetowy w Praktyce>

Rynek pracy XXI wieku zdecydowanie będzie się różnił od doświadczeń minionego stulecia. Trzeba liczyć jednak na to, że zarządy film i politycy będą podejmować odpowiednie kroki w kierunku lepszego jego funkcjonowania.


Baw się dobrze!

Pozdrawiam

Artur Wiktor

Skuteczna Dźwignia Zarobkowa

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.